Dzisiaj ze znajomymi zrobiliśmy sobie tak zwanego śledzika. Można powiedzieć, że była to taka nasz wigilia w dobrym gronie, ale na dobrą sprawę to na stole oprócz śledzia, suchego chleba i sałatki sąsiada w słoiku były same trunki. Z czego sałatka została pochłonięta w 30 sek. tacy wszyscy mieli knura. Mam porządnego kaca spać nie mogę, suszy jak cholera, a cola się skończyła
ale przypomniało mi się coś z imprezki. Jak to na każdej imprezie, libacji są poruszane różne tematy, jako że byłem już porządnie w stawiony temat zszedł w końcu na motocykle
był tylko jeden koleżka co posiadał motocykl. Dodam, że nie był to doświadczony motocyklista jak również ja. Ale opowiedział parę ciekawych opowieści jak zaczynał, jak to siostra chciała żeby ją przewiózł, a jak tylko odkręcił manetkę to krzyczała żeby zwolnił, morał był taki że jechał 40-50 na godzinę. Czy jak pierwszy raz postawił swoją maszynkę na jedno koło w sumie przez przypadek, i że bardziej się cieszył, że żyje niż to że mu się udało. No uśmiałem się po pachy dodam tylko, że koleżka no świetnie opowiada i również oddaje rewelacyjnie wszystkie emocje. Ale nie zabrakło również pouczających opowieści np: o pierwszym szlifie i takie tam ogólnie temat dla mnie był ok i fascynujący i z chęcią bym posłuchał jeszcze takich ciekawych histrorii. No doszedłem w końcu do puenty xD Chodzi o to że może ktoś ma ochotę podzielić się jakimiś ciekawymi opowieściami, doświadczeniami związanymi z motocyklami jak zaczynał i takie tam. Bo ja to bym chętnie posłuchał, a raczej poczytał jakie to mieliście ciekawe doświadczenia z waszymi maszynami.
